piątek, 19 stycznia 2018

Święta święta i po... serniczku #2

Witam Was wszystkich na małym podsumowaniu grudnia i świąt!

Dwa Bałwany - Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku
Wiem, że bardzo szybko się obudziłam z tym, ale... no zamykają mojego bloga i nie mogłam nawet skończyć notek związanych ze świętami, także pokrótce i na szybko zrobię to tutaj! Jeszcze chciałam dodać, żeby tak do końca nie patrzyć na to, że mój blog wygląda jak gówno, ponieważ bo ja tu się jeszcze nie mogę ogarnąć. W sumie przez całe życie nie mogę się ogarnąć...


Jak minęły mi przygotowania do świąt?

Owa bombka
To jest to, co lubie chyba najbardziej, ponieważ ten czas jest dłuższy, niż całe święta. W tym roku zaplanowałam masę rzeczy, ale chyba tylko 74,53% udało mi się wykonać <aby to obliczyć do PI dodałam masę ciała przeciętnej foki, podzieliłam wszystko na trzy>. Jako kuchenny nieudacznik postanowiłam w tym roku 3mać się z dala od kuchni i stwierdziłam, że zajmę się kupnem jakiś słodkości, słodyczy itepe. Tak czy siak skończyło się na piernikach i tonie cukierków. Zainwestowałam masę kasy w ozdóbki świąteczne. Zastosowałam się do zasady świątecznego fenszuji... na każdy metr musi być coś świątecznego. Także wyobraźcie sobie moją oazę zwaną potocznie kiblem. Pokrótce choinka zeszłoroczna sztuczna i krzywa, nowe bombki na małą starą rozlatującą się choinkę z Ikei, fioletowe renifery ch*j wie po co, metrowa bombka tarasująca wszystko, jakieś debilne coś z Pepco no i oczywiście samorobny wianek...wieniec... na drzwi z tandetnym dzwonkiem. A i zapomniałabym o romantycznej świeczce.

Fotobudka!
Przed świętami odbębniłam przyjazd ciężarówki Coca-Cola w Gdańsku. Ogólem nie polecam, nuda i zimno. Ludzie stojący na końcu kolejki nie wiedzieli po co stoją. Tak czy siak jarmark w Gdańsku na którym byłam naprawdę polecam, bo wyrobili się lepiej niż rok temu. Jak co roku w czapce świętego Mikołaja wyglebałam się na łyżwach, a w pracy zaszczycił mnie Mikołaj i fotobudka, której wcześniej nawet nie używałam. No i zakupy przedświąteczne. Jeśli chodzi o ten aspekt uczcijmy to minutą ciszy ...

Wigilia i Święta...

Karpia nie miałam bo nikt go nie je. Jako ,,atrakcje" wieczoru wymyśliłam, że dam każdemu zdjęcie związane z daną osobą zrobione w 2017 roku. Ogólnie fajna sprawa. Miałam też ciasteczka z wróżbą, które okazały się do kitu, wróżba to dziwna metafora cholera wie czego, a ciastko które zjadłam okazało się być niejadalne. No, ale żyje...

Jeśli chodzi o prezenty głównym akcentem może być słowo ,,kapcie". Nie dość, że na początku grudnia kupiłam sobie nowe, to mam trzy inne teraz. Nie mówię, że źle. Ale nie wiem które zakładać i dostaje obłędu. Dostałam smartwatcha, którego nie ogarniam, pędzle do makijażu, chociaż nie umiem się malować, ciuchy... akurat fajne i inne takie w sumie... fajne. Pierwszy dzień świąt minął nam na grach planszowych i ogólnie z rodzinką, natomiast drugi zaszczycił mnie bycia mamą chrzestną, w sume fajne doświadczenie, bo jeszcze nie miałam okazji.

Psychodeliczna familia... rodzice, siostra, szwagier i psinka!

A po świętach...

Miałam już dość bigosu i schabowego


Jezusie plamy są na obrusie trza je prać.
kurtyna...

I Sylwester. Z bliskimi i hot dogami w cieście. Też są mi bliskie.
Sorki za ilość zdjęć. Cieszcie się, że nie musicie oglądać wszystkich ... jest tu jakiś limit wysyłanych zdjęć?


Na razie to w sumie tyle
Pozdrawiam
Beatrycze
#Śmieszki-Beatrycze





3 komentarze:

  1. Bardzo fajny, lekki, pisany z serca i z pełną radością, pozytywny wpis. A zdjęcia super ;)
    Pozdrawiam i zapraszam coscudownego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne rodzinne foto! :D Aż cieplej na serduchu!
    Ja w Święta nie czułam zbytnio Świąt.. dopiero niedawno się u mnie odezwały i ciągle nucę pod nosem losowe kolędy, piosenki świąteczne. Może dlatego, że w końcu spadł śnieg? Któż to wie.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetny wpis i muszę przyznać, że rewelacyjnie minęły Ci Święta i to jest w sumie najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń