Witam Was wszystkich na małym podsumowaniu grudnia i świąt!
Dwa Bałwany - Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku |
Jak minęły mi przygotowania do świąt?
Owa bombka |
To jest to, co lubie chyba najbardziej, ponieważ ten czas jest dłuższy, niż całe święta. W tym roku zaplanowałam masę rzeczy, ale chyba tylko 74,53% udało mi się wykonać <aby to obliczyć do PI dodałam masę ciała przeciętnej foki, podzieliłam wszystko na trzy>. Jako kuchenny nieudacznik postanowiłam w tym roku 3mać się z dala od kuchni i stwierdziłam, że zajmę się kupnem jakiś słodkości, słodyczy itepe. Tak czy siak skończyło się na piernikach i tonie cukierków. Zainwestowałam masę kasy w ozdóbki świąteczne. Zastosowałam się do zasady świątecznego fenszuji... na każdy metr musi być coś świątecznego. Także wyobraźcie sobie moją oazę zwaną potocznie kiblem. Pokrótce choinka zeszłoroczna sztuczna i krzywa, nowe bombki na małą starą rozlatującą się choinkę z Ikei, fioletowe renifery ch*j wie po co, metrowa bombka tarasująca wszystko, jakieś debilne coś z Pepco no i oczywiście samorobny wianek...wieniec... na drzwi z tandetnym dzwonkiem. A i zapomniałabym o romantycznej świeczce.
Fotobudka! |
Przed świętami odbębniłam przyjazd ciężarówki Coca-Cola w Gdańsku. Ogólem nie polecam, nuda i zimno. Ludzie stojący na końcu kolejki nie wiedzieli po co stoją. Tak czy siak jarmark w Gdańsku na którym byłam naprawdę polecam, bo wyrobili się lepiej niż rok temu. Jak co roku w czapce świętego Mikołaja wyglebałam się na łyżwach, a w pracy zaszczycił mnie Mikołaj i fotobudka, której wcześniej nawet nie używałam. No i zakupy przedświąteczne. Jeśli chodzi o ten aspekt uczcijmy to minutą ciszy ...
Wigilia i Święta...
Karpia nie miałam bo nikt go nie je. Jako ,,atrakcje" wieczoru wymyśliłam, że dam każdemu zdjęcie związane z daną osobą zrobione w 2017 roku. Ogólnie fajna sprawa. Miałam też ciasteczka z wróżbą, które okazały się do kitu, wróżba to dziwna metafora cholera wie czego, a ciastko które zjadłam okazało się być niejadalne. No, ale żyje...
Jeśli chodzi o prezenty głównym akcentem może być słowo ,,kapcie". Nie dość, że na początku grudnia kupiłam sobie nowe, to mam trzy inne teraz. Nie mówię, że źle. Ale nie wiem które zakładać i dostaje obłędu. Dostałam smartwatcha, którego nie ogarniam, pędzle do makijażu, chociaż nie umiem się malować, ciuchy... akurat fajne i inne takie w sumie... fajne. Pierwszy dzień świąt minął nam na grach planszowych i ogólnie z rodzinką, natomiast drugi zaszczycił mnie bycia mamą chrzestną, w sume fajne doświadczenie, bo jeszcze nie miałam okazji.
Psychodeliczna familia... rodzice, siostra, szwagier i psinka! |
A po świętach...
Miałam już dość bigosu i schabowego
Jezusie plamy są na obrusie trza je prać.
kurtyna...
I Sylwester. Z bliskimi i hot dogami w cieście. Też są mi bliskie.
Sorki za ilość zdjęć. Cieszcie się, że nie musicie oglądać wszystkich ... jest tu jakiś limit wysyłanych zdjęć?
Na razie to w sumie tyle
Pozdrawiam
Beatrycze
#Śmieszki-Beatrycze
Bardzo fajny, lekki, pisany z serca i z pełną radością, pozytywny wpis. A zdjęcia super ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam coscudownego.blogspot.com
Świetne rodzinne foto! :D Aż cieplej na serduchu!
OdpowiedzUsuńJa w Święta nie czułam zbytnio Świąt.. dopiero niedawno się u mnie odezwały i ciągle nucę pod nosem losowe kolędy, piosenki świąteczne. Może dlatego, że w końcu spadł śnieg? Któż to wie.
Pozdrawiam! :)
Ale świetny wpis i muszę przyznać, że rewelacyjnie minęły Ci Święta i to jest w sumie najważniejsze :)
OdpowiedzUsuń