niedziela, 26 sierpnia 2018

My day routine (w wersji psychodelicznej)

Witam serdecznie.


Trochę się u mnie działo, ale na razie nie będę opowiadała, bo chcę dopracować wpis, także dzisiaj zapraszam na kolejny demoleczkowy wpis, podkreślający z przymrużeniem oka wszystkich vlogerów. Dzisiaj ja w postaci blogowej pokaże, jak wygląda mój typowy dzień, mam nadzieję, że przed laptopami, komputerami, telefonami, tabletami, mikrofalówkami z wi-fi, czy cokolwiek tam macie, będą same uśmiechnięte mordki, bo o to chodzi na tym moim blogu. Demoleczka!

Aby Was nie zanudzić, wzięłam pod lupę dzień, jak co dzień, ale taki mój typowy wolny dzień. Dzień, w sensie dnia.

My Day Routine


Aby skorzystać z wolnego dnia i pełni czasu, postanowiłam obudzić się o godzinie siódmej, by móc rano wskoczyć w dres, jak co rano pobiegać, by być wypoczęta na resztę dnia. Szybki prysznic i można zjeść dietetyczne musli z kawałkami wysuszonych fit fig.

Żartowałam...

Oczywiście moja leniwa dupa, by rano nie spać do godziny szesnastej, postanawia nastawić sobie budzik na godzinę dziewiątą, by nie jeść śniadania w porze obiadu. Tak więc o 9:00 budzi mnie dźwięk ,,Hakuna Matata", niczym porywcze orzeźwienie porannego wiaterku otwieram okno, by jeszcze na chwilę się położyć, bo mnie łeb straszliwie boli. Mogłam położyć się spać wcześniej, ale po co, przecież filmiki na Youtube się same po nocach nie obejrzą.

Wstaję o godzinie 9:30, sąsiad kosi, patrzę w lustro i widzę potwora. Jak zwykle o tej godzinie postanawiam sobie zrobić płatki w zajebistej miseczce zajebistego tygryska, wrzucając płatki, które po prostu gdzieś tam Matczyna Jednostka kupiła, albo ja tam gdzieś w biedrze na promocji. Bez fig. Potem siedzę w piżamie z delfinami i klapkami w króliczki i oglądam sobie programy poranne, dowiaduje się, że będzie chu#owa pogoda, że był jakiś wypadek, jakieś newsy o Smoleńsku, jakiś mało znany artysta wypowiada się w ,,Pytaniu na Śniadanie", a potem leci powtórka powtórki serialu Ranczo, lub Świat Według Kiepskich. Czyli typowe gówno, którego już nie jestem w stanie oglądać, więc ruszam w końcu swoją tłustą dupę i idę pod prysznic. Najpierw jednak stwierdzam, że muszę zajebiście wyglądać, więc przez jeb#ne pół godziny wyciągam wszystko z szafy, wszystko wypada i zawsze mam na sobie dwie opcję:
Moja najlepsza stylówka.


a) ubiorę się perfekcyjnie i będę siedziała cały dzień w domu, a na koniec dnia uwalę się farbą malarską i ciuchy do wywalenia...
b) założę dres, a mój krasz napiszę, że jednak okres mu minął i może się spotkać

Także wyciągam to co tam mi wyjdzie z szafy i idę pod prysznic. Zastanawiam się też, czy myć włosy, czy może jednak nie, czy może jednak suchy szampon? Po rozmyślaniu przed prysznicem nad przejęciem władzy nad światem i rozstrzyganiu udawanej kłótni, ustawieniu wody pomiędzy gorącej lawy, a epoki lodowcowej biorę się do kąpieli...szampon, odżywka, maseczka na ryj, żel pod prysznic, żel na stopy, żel do higieny intymno - kolanowej, olejek na włosy, a po wyjściu psikacze, kremy i inne pierdolniki, a moja skóra wciąż sucha, włosy wypadają, chociaż mam najdroższą odżywkę, dostępną w Rossmanie. Nie czekam 10 minut, aż zacznie działać, ale w ramach rekreacji śpiewam sobie piosenki z Disney'a pod prysznicem, albo kolędy w sierpniu.

Po ubraniu się, wykąpaniu, wyczyszczeniu włosów szczoteczką oral-b (tak chwalę się, że mam tą zajebistą szczoteczkę, droga była). Właśnie przeczytałam, co napisałam, ale nie chciałam tego edytować, bo zajebiście brzmi. Także czyszczę włosy szczoteczką. Nowa moda.

Później idę sobie zrobić mej kap. Po całości wyglądam jak Merlin Monroe, po przejechaniu przez walec. Ogólnie zawsze nos mam czerwony, jak Rudolf, a ryj mi się świeci, jak psu...

Później odje#ana perfekcyjnie idę z psowatą na spacer. Sąsiedzi się patrzą, czy im dzień dobry odpowiem, a przechodząc czuje się jak jury w Mam Talent, wchodzący do teatru. Później nadszedł czas na obiad. Zazwyczaj w wolne dni, kiedy mam czas na delektowanie się żarciem, właśnie to jedzenie jest niedobre. Ale sama nie umiem gotować, więc nie narzekam, wszystko lepsze niż kuchnia mikrofalowa.

Po obiedzie nadszedł czas na rekreacje. Moja leniwa dupa lubi sobie jakiś film czasami obejrzeć, lubię sobie pomalować jakiś portret (najczęściej mam wenę wtedy, kiedy kupie coś nowego do malowania), ktoś tam przyjdzie, ja pójdę do kogoś, gdzieś pojadę, coś kupie, coś przeczytam, upiekę ciasto ect.  Czasami, często późnym popołudniem lubię tutaj sobie wejść poklikać. Rzadko kiedy uprawiam jogę, układam puzzle, uczę się klingońskiego i słucham muzyki klasycznej. Właściwie to nigdy tego nie robię.

Zazwyczaj, jak się za coś zabiorę to zajmuje mi cały dzień, aż do wieczora. Zależy to od pogody, od tego czy się wyspałam, oraz co właściwie mam w planach. Zimą raczej siedzę w domu, latem gdzieś wybywam. Lubię też sobie iść do kina, chociaż 70% filmów które tam oglądam jest do dupy (jak to obliczyłam? ~wyższa matematyka).
Puszosława
Z książkami jest ciut lepiej, ale prawda jest taka, że nie mam czasu ich czytać, a jako ekstrawertyk, wolę się spotkać ze znajomymi w kinie.

Wieczorkiem przychodzę zazwyczaj na kolację i po tej kolacji mówię poważnie, że sobie poćwiczę. Może nie jakoś specjalnie długo, nie przebiegnę triatlonu (chyba, że wygraną dawaliby w jedzeniu), ale coś tam sobie poćwiczę, chyba, że wróciłam późno, albo na rolkach wystarczająco zdechłam.

Później zazwyczaj włączam sobie jakiś fajny, ciekawy film, i oglądam, aż do późnego wieczora, popijając jakimś nisko wysoko procentowym alkoholem, potem trzeba znowu późno iść się kąpać i późno wstać dnia kolejnego... i przypomnieć sobie, że znowu zapomniałam posprzątać dom.

A jaki jest Wasz Day Routine?

Ile widzieliście tego typu filmików na Yt? Bo ja masę, niektóre są ciekawe, inne mniej, ale naprawdę nie chcę mi się wierzyć, że nastolatka siedzi przed szkołą pół godziny z ogórkami na oczach w wannie, albo, że mają czas robić sobie catering do pracy, czy dla dzieci do szkoły.

Ten filmik nie miał na zasadzie nikogo obrazić. Dystans do siebie, albo wszyscy umrzemy :)

To w sumie byłoby na tyle
Pozdrawiam
Beatrycze

A na miły dzień Ed Sheeran :)


#Tamtadadam



4 komentarze:

  1. haha, fajny masz dzień;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też wieczorami oglądam filmy ;p Pozdrawiam i dziękuję bardzo za odwiedziny! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie się uśmiałam czytając ten post! W niektórych momentach miałam nawet wrażenie, że opisujesz mój dzień haha :D

    http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis! Dobrze się przy nim ubawiłam! :)

    OdpowiedzUsuń