Czy właśnie wszedłeś w kryzys wieku średniego? Nie wiesz co z sobą zrobić, całe dnie stoisz w kolejce do kasy w Biedronce, mając tylko polędwicę sopocką i nikt Cię nie chcę przepuścić? Skończyły się pierogi? Masz fajną książkę, ale nie chcę Ci się jej otworzyć? Zgubiłeś skarpetkę, a parówki w Twojej lodówce są po terminie? Dobrze trafiłeś, albowiem ten post jest właśnie dla Ciebie!
No chyba, że masz uwiąd starczy. Straszna choroba.
PORADNIK - jak być śmieszkiem
#1 Dystans do siebie, albo wszyscy umrzemy.
Śmiej się z siebie, nie z innych, chyba, że masz do czynienia z debilami. Mów o sobie w trzeciej osobie, tak abyś nie dostał depresji.
,,Mam gwiazdkę michaleeelina. Czekam, aż parówki wypłyną"
#2 Ubieraj się tak, jakbyś nie rozróżniał kolorów.
Kolorowe skarpety, szelki, dziwne napisy, czapki. Ludzie się gapią, ale masz to w dupie, bo przecież lubisz oryginalność i to, jak coś się wyróżnia. A jak ktoś ma problem, to wróć do punktu pierwszego. Stwórz własnego ja, ale wracając do poprzedniego postu, to nie polecam kupować stroju Borata.
,,Noszę takie skarpetki, bo wabię na nie facetów."
#3 Inspiruj się innymi osobami.
Najlepiej jakimiś sławnymi ludźmi. Ja często zabieram im teksty i mało kto o tym wie, a nie trzeba się do tego przyznawać, chyba, że piszesz w internecie, co powiedział jakiś gość. Uwielbiam powielać teksty, które największego smutasa rozweselą. Najlepiej inspirować się Youtuberami, pewien z nich napisał świetną książkę, którą serdecznie polecam.
,,Po lewej widzą państwo syf, po prawej chujnie" - ja, oprowadzając osobę w pracy.
,,Ja jestem taka, bo mnie matka w piwnicy trzymała przez piętnaście lat" - częsta odpowiedź na stwierdzenie, że jestem ,,dziwna".
#4 Unikaj kontaktu z ludźmi, kiedy masz zły humor.
Znam masę ludzi, którzy mają podobne cechy charakteru, co ja, ale chyba nie ma człowieka, który się wiecznie śmieje. Wprawdzie ,,śmieszek" to nie jest cecha charakteru, ale jednak śmieszki to ekstrawertycy, czyli ludzie, którzy uwielbiają kontakt z innymi, czym więcej ludzi, tym lepiej.
Często mi mówią, że ja nigdy nie jestem smutna, że zawsze wesoła i z bananem na buzi i tu zaskoczę, że i ja bywam smutna.
#5 Rozweselaj innych.
Rok 2015, Gdańsk, po koncercie A.Chylińskiej |
,,Pięć minut do końca meczu, a ja nie wiem po której jest nasza bramka i gdzie mamy strzelać" - na meczu Polska - Japonia
Wiadomo, nie znam się na piłce, ale są jakieś granicę, a i chyba każdy, choć się zaśmiał, zrozumiał, że ten fakt był kłamstwem. Albo chociażby tytuł wpisu...
#6 Bądź poważnym, kiedy trzeba.
Mam na myśli, pogrzeby, jakieś konferencję. Czasami nie wypada się śmiać i ubierać, jak ubieram. W niektórych momentach coś jest po prostu niesmaczne. Nie bądźmy też nachalni, jeśli ktoś nam coś tłumaczy, uszanujmy to.
Jeśli coś mówi - posłuchajmy. Nie śmiejemy się z innych, w szczególności na tle rasistowskim, religijnym, poglądowym. Szanujemy się, a z kogoś możemy żartować, gdy ten sam poruszy tematykę. Osobiście powiem, że mam z tym problem, bo często nie potrafię być poważna.
Niech inni pamiętają, że nas też można obrazić, chociaż osobiście rzadko się focham :).
2017 Malbork, Zamek Dama z łasicą |
Niech inni pamiętają, że nas też można obrazić, chociaż osobiście rzadko się focham :).
#7 Miej swoją pasję, hobby...zainteresowanie.
Ciekawych ludzi jest coraz mniej. Tak po prostu. Graj, śpiewaj, tańcz... nawet, gdy Ci nie wychodzi.
Powiem Wam, że zmiana na taki styl życia nie była łatwa. Wręcz przeciwnie z osoby, która była introwertyczką przerodziłam się w ekstrawertyczkę. To jest zmiana o 360 stopni (bo więcej nie ma). Ale dzięki takiemu postrzeganiu świata mam więcej znajomych, zaczęłam kochać życie i lubić to, co robię. Ale przede wszystkim przestałam się bać i stresować. Bo jak się zestresuję i zrobię coś głupiego to przecież to ,,cała ja
Oczywiście cały ten poradnik z przymrużeniem oczka...
A jak jest naprawdę? Taka szczera prawda, której może nie każdy zna, ale ja lubię prawdę, więc się nią podzielę. Długo czekałam, aby napisać taki wpis od serducha, taki mega prawdziwy, ale najpierw chciałam porozmawiać z dwoma osobami, które również mają tendencje śmieszka, aby zrozumieć prawdziwą, nieudawaną psychikę takich ludzi, jak ja...
Jednak co się dzieje, gdy takich ludzi nie ma wokół, bo przecież nie zawsze są? Pewien kolega zapytał mnie kiedyś, co jest dla mnie największym cierpieniem, zaraz po strachu spowodowanym stratą bliskiej osoby, odpowiedziałam, że samotność.
Ekstrawertyk i samotność to jest najgorsze co może być. Żyjesz wśród ludzi, masy ludzi, którzy tak naprawdę prócz rozmów na Facebooku, nie maja zbytnio czasu na rozmowę, spotkanie, także zostaje tylko praca, gdzie właściwie wyładowywuje swoją energię. Dlatego staram się jak najwięcej robić czegokolwiek, by się nie nudzić, bo nuda mnie zabija.
Prawda jest taka, że samotność doskwiera mi bardzo często, choć dużo osób myśli, że będąc duszą towarzystwa mam masę znajomych. To jest prawda, ale jednak jest to samotność w tłumie. Czym dłużej nie ma przy mnie bliskiej osoby, tym bardziej odbija mi się to na psychice. Często biorę gitarę, gram ulubione piosenki, rysuje, tylko po to, aby oderwać myśli, że jestem sama. Czasami są to zwykłe godziny, bywa, że tygodnie. Pamiętacie, jaki ,,koszmar" przeżywała Fiona, zamieniając się w ogra po zachodzie słońca? Za dnia pięknością się staje, w nocy zaś szkaradna bla bla bla. To tak, jakby prowadzić dwa różne życia. A ilu z nas w pracy, w miejscu gdzie są ludzie zachowuje się zupełnie inaczej, niż w domu?
Jesteś wśród ludzi = jesteś uśmiechnięty.
Jednak co się dzieje, gdy takich ludzi nie ma wokół, bo przecież nie zawsze są? Pewien kolega zapytał mnie kiedyś, co jest dla mnie największym cierpieniem, zaraz po strachu spowodowanym stratą bliskiej osoby, odpowiedziałam, że samotność.
,,Ej gwiazdy słychać mnie tam? Przeżyje wszystko, tylko proszę nie chcę zostać sam. [...] Tak zupełnie sam jak palec. Samotności się boje, śmierci nie boje się wcale" - Lasio Companija (muzyk)
Ekstrawertyk i samotność to jest najgorsze co może być. Żyjesz wśród ludzi, masy ludzi, którzy tak naprawdę prócz rozmów na Facebooku, nie maja zbytnio czasu na rozmowę, spotkanie, także zostaje tylko praca, gdzie właściwie wyładowywuje swoją energię. Dlatego staram się jak najwięcej robić czegokolwiek, by się nie nudzić, bo nuda mnie zabija.
Prawda jest taka, że samotność doskwiera mi bardzo często, choć dużo osób myśli, że będąc duszą towarzystwa mam masę znajomych. To jest prawda, ale jednak jest to samotność w tłumie. Czym dłużej nie ma przy mnie bliskiej osoby, tym bardziej odbija mi się to na psychice. Często biorę gitarę, gram ulubione piosenki, rysuje, tylko po to, aby oderwać myśli, że jestem sama. Czasami są to zwykłe godziny, bywa, że tygodnie. Pamiętacie, jaki ,,koszmar" przeżywała Fiona, zamieniając się w ogra po zachodzie słońca? Za dnia pięknością się staje, w nocy zaś szkaradna bla bla bla. To tak, jakby prowadzić dwa różne życia. A ilu z nas w pracy, w miejscu gdzie są ludzie zachowuje się zupełnie inaczej, niż w domu?
,,Pewnego dnia oglądałem zachód słońca czterdzieści trzy razy - powiedział Mały Książę, a chwilę później dodał: Wiesz, gdy jest bardzo smutno, to kocha się oglądać zachody słońca. Więc wówczas, gdy oglądałeś je czterdzieści trzy razy, byłeś aż tak bardzo smutny? - zapytałem, ale Mały Książę, nie odpowiedział"
Wśród ludzi w kolorowych skarpetkach, z uśmiechem na twarzy i gitarą kroczę przez świat, a wewnątrz rozróżniasz tylko szary i czarny, czujesz się jak maleńka cząsteczka, która robi wszystko, żeby życie przypominało choć trochę te, widziane oczami innych. Nie mówię, że codziennie jest źle, że codziennie jest mi smutno, że chcę się zabić. Wręcz przeciwnie, robię wszystko, aby czuć się dobrze, ale do tego potrzebni mi są ludzie. Nie pieniądze.
Czasami zastanawiam się, czy to śmieszkowanie, to jest wybryk na pokaz, jednak po głębszym zastanowieniu się stwierdzam, że to jest odbieganie się problemów dnia codziennego. Im bardziej nasilają się, tym większe wywołują emocje.
Widzicie różnice? Zobaczcie początek postu... zobaczcie końcówkę. To cała ja...to właśnie ja.
Na dobre poczucie humoru, moje ulubione Studio Accantus i piękna piosenka z Disney'a!
Widzicie różnice? Zobaczcie początek postu... zobaczcie końcówkę. To cała ja...
Dzisiaj z takim akcentem kończę ten wpis. Kolejny będzie tradycyjny. Czołgiem.
Na dobre poczucie humoru, moje ulubione Studio Accantus i piękna piosenka z Disney'a!
To w sumie by było na tyle
Pozdrawiam
Beatrycze
#Tamtadadam
Do punktu czwartego się stosuję, ale.. przecież nie mogę nie pójść do pracy, bo mam złu humor. :D Czasami szybko mi przechodzi, bo mam fajnych ludzi w pracy. :)
OdpowiedzUsuńA co do końcówki wpisu.. Myślę, że mamy wspólne tematy, bo bycie duszą towarzystwa nie oznacza, że nie zna się uczucia pustki czy też samotności. Aż za dobrze to znam. :)
Buziaki!
Mogę się zidentyfikować z tym postem :O
OdpowiedzUsuńStaram się być zawsze pozytywnie nastawiony do świata i dawać radość innym, ale coraz częściej pomijam w tym wszystkim siebie.
Zrobiłem nawet film o samotności :D, doskonale wiem co czujesz.
https://www.youtube.com/watch?v=vaIGsy_tJ9o&t=91s
Ej... ja już go oglądałam!
UsuńJeju, ale Ty masz pokładów pozytywnej energii!
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywny tekst na poprawe humoru o tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńA co do skarpetek to lepiej zakładać rozne bo "życie jest za krótkie, żeby nosić te same skarpetki" :D
Ech, najważniejszy ten dystans....ważne żeby nie był za krótki;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Dobre rady, z których na pewno skorzystam :)
OdpowiedzUsuń